Spis treści
Intrygujący temat
3 Jana 1:2 Umiłowany, pragnę przede wszystkim, aby ci się dobrze powodziło i abyś był zdrowy, tak jak dobrze się powodzi twojej duszy.
Czy dobre poczucie własnej wartości jest ważne dla chrześcijanina i jak się je kształtuje? Poczucie własnej wartości to intrygujący temat. Z jednej strony Ewangelia osądza wszystkich ludzi, że jesteśmy winnymi grzesznikami, z natury skłonnymi do nienawiści do Boga i do nienawiści bliźniego.
Rzym. 3:13-18 13. Grobem otwartym jest ich gardło, zdradzają swymi językami, jad żmij pod ich wargami. 14. Ich usta pełne są przeklinania i goryczy; 15. Ich nogi są szybkie do rozlewu krwi; 16. Zniszczenie i nędza na ich drogach; 17. A drogi pokoju nie poznali. 18. Nie ma bojaźni Bożej przed ich oczami
Na ten sąd Ewangelii właściwą reakcją nie jest poczucie własnej wartości, ale poniżenie. Z drugiej strony ta Ewangelia czyni nas, którzy wierzymy w Jezusa Chrystusa, nowymi stworzeniami w Chrystusie. Wierzący są zatem wspaniałymi stworzeniami, których nie można wystarczająco wysoko cenić.
2 Kor. 5:17 Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; to, co stare, przeminęło, oto wszystko stało się nowe.
.
Efez. 5:25b-27 25. … Chrystus umiłował kościół i wydał za niego samego siebie; 26. Aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą przez słowo; 27. By stawić przed sobą kościół chwalebny, niemający skazy ani zmarszczki, ani czegoś podobnego, lecz żeby był święty i nienaganny.
Jest to także temat, w odniesieniu do którego niezwykle ważne jest, aby Reformowani mieli dziś jasne zrozumienie. Dzieje się tak zwłaszcza z powodu błędu, nie waham się powiedzieć, herezji, która obecnie nęka ten temat. Ponieważ Reformowani nie mogą mieć w tej kwestii niezrozumienia, od razu wyjaśniam, jaka jest moja odpowiedź na pytanie:
„Czy dobre poczucie własnej wartości jest ważne dla chrześcijanina?”
Moja odpowiedź jest taka, że dobre poczucie własnej wartości jest właściwe chrześcijaninowi i że w istocie konieczne jest, aby chrześcijanin miał wysoką samoocenę. Ktokolwiek pisał ten temat, musiał założyć, że takie będzie moje stanowisko, ponieważ temat ma ciąg dalszy:
„i jak się je rozwija?”
Chcę tylko zasugerować, że było to ryzykowne założenie. Można sobie wyobrazić, że kaznodzieja Reformowany udzieliłby innej odpowiedzi na pytanie na ten temat, w którym to przypadku namawiałby słuchaczy, aby zapobiegali poczuciu własnej wartości i niszczyli poczucie własnej wartości, gdziekolwiek zobaczą, że się pojawia. Jednakże moja odpowiedź na te pytania brzmi „tak”. Powiem więc także coś na temat rozwijania poczucia własnej wartości u chrześcijan. Nie możemy jednak po prostu zaakceptować tego, co niewierząca psychologia i popularna myśl religijna wygłaszają dzisiaj na ten temat. Jak pokażę, obejmuje to myślenie religijne rzekomo chrześcijańskie i myślenie religijne nawet rzekomo Reformowane.
Niebiblijna samoocena
Dzisiaj pojawia się przesłanie o poczuciu własnej wartości, zarówno potężne, jak i powszechne, które stanowi po prostu atak na Ewangelię biblijną i atak na autentyczną chrześcijańską samoocenę. Zamierzam wytyczyć ostro linię oddzielającą poczucie własnej wartości zakorzenione w Ewangelii od poczucia własnej wartości, które wynika z pychy naturalnego serca człowieka. Istnieje współczesna ewangelia, fałszywa ewangelia poczucia własnej wartości, która jest niechrześcijańska. Co w tym sensie oznacza poczucie własnej wartości, niech nam powiedzą niektórzy z propagatorów tego poczucia własnej wartości.
– Psycholog Stanley Coopersmith opisuje dobry, pozytywny obraz siebie jako ocenę siebie z aprobatą, ponieważ uważa się za zdolnego, znaczącego, odnoszącego sukcesy i godnego siebie.
– Chrześcijański psycholog H. Norman Wright opisuje poczucie własnej wartości jako poczucie własnej wartości, jako poczucie „jestem dobry”.
– A jeden z najbardziej wpływowych propagatorów niechrześcijańskiego przesłania o poczuciu własnej wartości, telewizyjny kaznodzieja Robert Schuller, tak opisuje poczucie własnej wartości:
„Poczucie własnej wartości to ludzki głód boskiej godności, którą Bóg zamierzył jako nasze emocjonalne przyrodzone prawo jako dzieci stworzone na Jego obraz.” [1]
Przytoczę Schullera:
„Poczucie własnej wartości to duma z bycia istotą ludzką”. [2]
I jeszcze raz:
„Poczucie własnej wartości to dobre samopoczucie, ponieważ ktoś ciężko i dobrze pracował”. [3]
I ponownie z Kryształowej Katedry:
„Ponieważ przeciwieństwem dobrej samooceny jest ta, która u człowieka powoduje, że mówi «jestem niegodny» (co, zdaniem Schullera, jest najgorszym grzechem, jaki może popełnić mężczyzna lub kobieta), poczucie własnej wartości to poczucie: «Jestem godzien»”. [4]
Wszystkie te opisy i definicje poczucia własnej wartości są w zasadzie takie same. Dlatego samoocenę w dzisiejszym potocznym rozumieniu możemy podsumować następująco:
„Właściwa i zdrowa samoocena, którą każdy człowiek powinien mieć i może mieć, to poczucie o sobie, że jest dobry, godny i zdolny po prostu przez to, że wynika z faktu, że jest się człowiekiem. Poczucie własnej wartości to dobre samopoczucie jako istoty ludzkiej.”
Przeciwieństwem poczucia własnej wartości jest zatem u tych ludzi przekonanie, że jest się złym, niegodnym i pozbawionym umiejętności. Mówi się, że tego rodzaju obraz siebie, czyli poczucie własnej wartości, jest zaburzeniem psychicznym, a nawet słabością teologiczną i duchową. W istocie nie wahają się stwierdzić, że poczucie lub przekonanie o sobie, że nie jest się dobrym, ale niegodnym, jest najgorszym grzechem teologicznym i duchowym, jaki można popełnić. Należy przezwyciężyć negatywny obraz siebie.
Zwolennicy dobrej samooceny w tym sensie są przekonani, że zła samoocena jest bardzo poważnym problemem amerykańskiego społeczeństwa, jeśli nie najpoważniejszym ze wszystkich. Dlatego promowanie przez nich dobrej samooceny nabiera zapału krucjaty. Na przykład Robert Schuller sugeruje, że niska samoocena jest przyczyną wszystkich problemów świata. I stwierdza, że jest to sedno grzechu, a właściwie sedno wszelkiego grzechu. Innym popularnym zwolennikiem poczucia własnej wartości jest psycholog religijny James Dobson. Aby uniknąć teraz krytyki, chcę wyraźnie podkreślić, że nie tylko stwierdziłem, że od Jamesa Dobsona nie można się niczego nauczyć. Powiedziałem tylko, że James Dobson również opowiada się za poczuciem własnej wartości. Podkreśla także powagę tego, co według niego stanowi problem współczesnego społeczeństwa amerykańskiego. Cytuję teraz z jego książki:
„W naszym społeczeństwie szaleje epidemia niższości”. [5]
Ponadto
„brak poczucia własnej wartości powoduje więcej objawów zaburzeń psychicznych niż jakikolwiek inny dotychczas zidentyfikowany czynnik”. [6]
To zatem jest to, co obecnie powszechnie rozumie się przez poczucie własnej wartości. Zdaniem wielu zwolenników jest to pilne.
.
Analiza zagadnienia
Popularyzowany w naszym społeczeństwie pogląd na poczucie własnej wartości jest całkowicie niebiblijny. Jest to nic innego jak zaprzeczenie Ewangelii Jezusa Chrystusa. Chcę to teraz wykazać, analizując pokrótce nauczanie na temat poczucia własnej wartości trzech wpływowych nauczycieli poczucia własnej wartości. Każdy z tych nauczycieli wywodzi się z innej kategorii myśli psychologicznej i religijnej, tak więc wszyscy trzej razem wzięci dadzą szeroki przegląd niebiblijnego charakteru wielu poglądów głoszonych dzisiaj w imię poczucia własnej wartości.
.
Odrzucenie Ewangelii
Po pierwsze, jest psycholog humanista Carl Rogers. Reprezentuje pewną wybitną i wpływową gałąź psychologii i psychiatrii w Ameryce Północnej i w całym społeczeństwie zachodnim. Rogers po prostu utrzymuje, że natura ludzka jest zasadniczo dobra. Każdy człowiek może więc i powinien czuć się dobrze ze sobą i akceptować siebie takim, jakim jest. Powinien także zwalczyć wszelkie poczucie niegodności. Poczucie niegodności jest niezdrowe; to jest choroba. Przynajmniej jest to zaburzenie psychiczne.
Taki pogląd na poczucie własnej wartości z pewnością stoi w diametralnej sprzeczności z przesłaniem Ewangelii Jezusa Chrystusa. Przesłanie to zaczyna się od prawdy, że Nie ma sprawiedliwego, ani jednego; (Rzym. 3:10) oraz Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego. (werset 11). Oznacza to, że psychologia humanistyczna odrzuca prawdę o Upadku, która obejmuje grzech pierworodny i całkowitą deprawację.
.
Odrzucenie krzyża
Drugim przedstawicielem niebiblijnej nauki o poczuciu własnej wartości jest Robert Schuller. Chociaż w rzeczywistości jest on wyświęconym kaznodzieją w Kościele Reformowanym w Ameryce, w rzeczywistości nie jest wcale głosicielem Ewangelii, ale psychologiem religijnym.
Dlatego też jego sposób myślenia reprezentuje dziś psychologię religijną. Schuller całym sercem zgadza się z psychologią humanistyczno-świecką, że każda istota ludzka może i powinna uważać siebie za osobę z gruntu dobrą, godną i zdolną. Dlatego Schuller wyraźnie zaprzecza istnieniu grzechu pierworodnego. Cytując teraz Schullera:
„Grzech Adama nie powinien być przypisywany jego dzieciom”.
Schuller stwierdza, że
„nauka o grzechu jest przyczyną tak złego zachowania chrześcijan przez ostatnie dwa tysiące lat”.
Gdybym nie przeczytał tego wersu na własne oczy i gdybym nie przeczytał go ponownie po raz drugi, nie uwierzyłbym, że ktokolwiek przy zdrowych zmysłach, a tym bardziej reformowany głosiciel ewangelii, mógłby napisać takie okropne śmieci. Napisał jednak, że „nauka o grzechu jest przyczyną tak złego zachowania chrześcijan przez ostatnie dwa tysiące lat”. Oczywiście ten człowiek jest nominalnie chrześcijańskim kaznodzieją. Dlatego musi coś zrobić z podstawowymi doktrynami chrześcijaństwa. To, co robi, polega na ich ponownym zdefiniowaniu.
Według jego nowej definicji prawda o odziedziczonym grzechu wygląda tak, że każdy rodzi się z negatywnym obrazem siebie i kompleksem niższości, który należy przezwyciężyć. Według jego nowej definicji krzyża Jezusa Chrystusa, prawda o krzyżu jest taka, że krzyż ukazuje nam, jak godny jest każdy człowiek, gdyż Jezus umarł za każdego człowieka. I nie umarłby za ludzi niegodnych; dlatego każdy zostaje ukazany przez krzyż Jezusa Chrystusa jako dobry i godny.
Krzyż oczywiście nie był zadośćuczynieniem Jezusa za grzech, ale miał jedynie pokazać wam i mnie, że jeśli mamy marzenie, tak jak miał marzenie Jezus, musimy być gotowi zapłacić pewną cenę, aby osiągnąć nasze marzenie. Dobra nowina, według ewangelii Roberta Schullera, przesłania, które, jak ma on nadzieję, stanie się sercem nowej reformacji, brzmi następująco:
Wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety są dobrzy. Musisz tylko zdać sobie z tego sprawę i ćwiczyć swoje wrodzone zdolności.
Schuller jest tępy. Ten dobry obraz siebie, jak wiesz, jeśli kiedykolwiek go słuchałeś, prowadzi bezpośrednio do myślenia o możliwościach. Możesz być, kim chcesz, bo jesteś dobry i zdolny. Możesz nawet być tak bogaty, sławny i odnoszący sukcesy jak Robert Schuller. Z pewnością stoi to w sprzeczności z pierwszym z trzech podstawowych elementów Ewangelii według Katechizmu Heidelberskiego, zawartym w pierwszym Dniu Pańskim Pierwszą rzeczą, którą każdy powinien poznać, aby cieszyć się jedyną pociechą w życiu i śmierci, jest świadomość własnej nędzy jako winy i całkowitego zepsucia grzechu.
Pytanie 2: Z czego powinieneś zdawać sobie sprawę, aby żyć i umierać w taki sposób pocieszony?
.
Odpowiedź: Z trzech prawd: po pierwsze – z ogromu własnego grzechu i niedoli; po drugie – ze sposobu, w jaki zostałem z nich wyzwolony; i po trzecie – z wdzięczności, jaką winien jestem Bogu za to wyzwolenie. [7]
Biblijna podstawa odpowiedzi:
Rzym. 7:24-25 24. Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? 25. Dziękuję Bogu przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Tak więc ja sam umysłem służę prawu Bożemu, lecz ciałem prawu grzechu
.
Tyt. 3:3-7 3. Niegdyś bowiem i my byliśmy głupi, oporni, błądzący, służący rozmaitym pożądliwościom i rozkoszom, żyjący w złośliwości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący jedni drugich. 4. Lecz gdy się objawiła dobroć i miłość Boga, naszego Zbawiciela, względem ludzi; 5. Nie z uczynków sprawiedliwości, które my spełniliśmy, ale według swego miłosierdzia zbawił nas przez obmycie odrodzenia i odnowienie Ducha Świętego; 6. Którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela; 7. Abyśmy, usprawiedliwieni jego łaską, stali się dziedzicami zgodnie z nadzieją życia wiecznego.
.
1 Kor. 6:11 A takimi niektórzy z was byli. Lecz zostaliście obmyci, lecz zostaliście uświęceni, lecz zostaliście usprawiedliwieni w imię Pana Jezusa i przez Ducha naszego Boga.
.
1 Piotra 2:9-10 9. Lecz wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do swej cudownej światłości; 10. Wy, którzy kiedyś nie byliście ludem, teraz jesteście ludem Bożym, wy, którzy kiedyś nie dostąpiliście miłosierdzia, teraz miłosierdzia dostąpiliście.
To tyle, jeśli chodzi o Schullera.
.
Odrzucenie totalnej deprawacji
Trzecim przedstawicielem popularnego dziś myślenia o poczuciu własnej wartości jest Anthony A. Hoekema. Wybieram go, ponieważ reprezentuje wtargnięcie niechrześcijańskiego poglądu na samoocenę do kręgów konserwatywnych i Reformowanych. Anthony Hoekema był profesorem teologii w Calvin Theological Seminary. Nie miał reputacji „liberała”, ale raczej reputację bardziej konserwatywnego teologa.
W swojej książce zatytułowanej Chrześcijanin patrzy na siebie Hoekema nauczał, że właściwy obraz siebie dla chrześcijan to taki, w którym nie przypuszczamy, że mamy już starego człowieka, z którym musimy się zmagać. Nie mamy już do czynienia ze starym człowiekiem grzechu. Według niego właściwy obraz siebie to taki, w którym nie postrzegamy siebie jako całkowicie zdeprawowanych, ani nawet jako zdeprawowanych. A właściwy obraz siebie to taki, w którym nie brzydzimy się sobą i nie czujemy do siebie wstrętu. Taki właśnie, jego zdaniem, był destrukcyjny obraz siebie, jakiego w przeszłości uczono chrześcijan reformowanych. Ale to był błąd.
Według Hoekemy chrześcijanin musi spojrzeć na siebie inaczej. Proponując ten nowy reformowany obraz samego siebie, Hoekema zaprzecza, że Rzymian 7:14 i nast. odnosi się do odrodzonego, nawróconego chrześcijanina.
Pisze raczej:
„To jest doświadczenie nieodrodzonego człowieka”. [8]
W Liście do Rzymian 7:14 Apostoł mówi: „wiemy, że prawo jest duchowe, ale ja jestem cielesny, zaprzedany grzechowi.” Mówi tam człowiek nieodrodzony. Apostoł kontynuuje w wersecie 15: „Tego bowiem, co robię, nie pochwalam, bo nie robię tego, co chcę, ale czego nienawidzę, to robię”. W wersecie 18 Apostoł pisze: „bo chęć jest we mnie”, to znaczy wola czynienia dobra i podobania się Bogu, „ale wykonać tego, co jest dobre, nie potrafię”. Następnie następują znane słowa z wersetu 19: „Nie czynię bowiem dobra, które chcę, ale zło, którego nie chcę, to czynię”. To, jego zdaniem, nie jest doświadczeniem chrześcijanina. Takie jest doświadczenie niewierzącego.
Apostoł w wersecie 24 woła: „Nędzny ja człowiek!” To mówi nieodrodzona osoba. I znowu w wersecie 25, w odpowiedzi na pytanie zadane przez tę rzekomo nieodrodzoną osobę: „Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” Paweł pisze: „Dziękuję Bogu przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Tak więc ja sam umysłem służę prawu Bożemu, lecz ciałem prawu grzechu.” Wszystko to, mówi Hoekema, jest doświadczeniem nieodrodzonego grzesznika.
To jest błąd. Jest to śmiertelnie poważny błąd teologiczny. Rzymian 7 uczy teraz, że nieodrodzona osoba jest w stanie chcieć dobra. W końcu nieodrodzony ma wolną wolę. To otwiera szeroko drzwi do Arminianizmu.
Ale pogląd ten jest śmiertelnie poważny w swoim błędzie, także praktycznym. W istocie bowiem pogląd ten, przyjęty w trosce o dobry obraz siebie, naraża chrześcijanina na najstraszniejsze ze wszystkich niebezpieczeństwo złego obrazu samego siebie, a mianowicie niebezpieczeństwo, że dojdę do wniosku, że jestem osobą odrodzoną i zbawioną. Faktem jest bowiem, że każdy prawdziwy chrześcijanin będzie miał i ma w głębi swojej duszy doświadczenie, które Paweł wyraża w Liście do Rzymian 7:
„Chcę czynić dobro, ale go nie spełniam; i jest w nim mi potężną zasadę i siłę sprzeciwu wobec prawa Bożego”.
Jeśli nie jest to doświadczenie chrześcijanina, to znaczy, że nie jestem chrześcijaninem. Z tego punktu widzenia chrześcijanin będzie wątpił w samo swoje zbawienie. I z pewnością nie jest to zdrowy obraz siebie.
.
Wbrew prawdzie
Mat. 13:15 Utyło bowiem serce tego ludu, stępiały ich uszy i zamknęli swe oczy, żeby przypadkiem oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, a sercem nie zrozumieli i nie nawrócili się, i żebym ich nie uzdrowił.
Wszyscy trzej przedstawiciele niechrześcijańskiej samooceny poważnie mylą się i występują przeciwko Ewangelii Chrystusa, przynajmniej pod tymi względami.
Po pierwsze, wszyscy czerpią pozytywny obraz siebie, czyli poczucie własnej wartości, ze stworzenia. I dlatego dochodzą do wniosku, że każdy człowiek, zarówno niewierzący, jak i wierzący, powinien mieć pozytywny obraz siebie. Wyraża się to w sloganie, który być może słyszeliście. Mały chłopiec, zazwyczaj mały czarny chłopiec, mówi:
„Jestem sobą. I jestem dobry. Bo Bóg nie tworzy śmieci!” [9]
Cóż, Bóg z całą pewnością nie „stworzył śmieci”. Ale stworzenie to nie cała historia ludzkości. Jest też upadek. A jesienią człowiek nie stał się śmieciem, lecz stał się zdeprawowanym grzesznikiem. A to jest gorsze niż śmieci. Ci ludzie ignorują Upadek.
Po drugie, błądzą przeciwko Ewangelii w ten sposób, że jeśli w ogóle zwracają uwagę na krzyż Jezusa Chrystusa, tłumaczą go jako pokazujący, jak godni są wszyscy ludzie. Mówią, że wszyscy ludzie są tak godni, że zasługujemy aby za nas poniesiono śmierć.
Ale to oznacza zniszczenie łaski krzyża. To wywraca Ewangelię krzyża do góry nogami i stawia krzyż na głowie. Chrystus nie umarł za ludzi dlatego, że na to zasłużyli. Chrystus oddał siebie nie dlatego, że byliśmy dobrzy, ale dlatego, że byliśmy niegodni, tak niegodni, że tylko Syn Boży w ludzkim ciele mógł nas odkupić.
I po trzecie, ci przedstawiciele niechrześcijańskiego poglądu na poczucie własnej wartości mają dobrą nowinę, swoją ewangelię dla wszystkich ludzi:
„Jesteś dobry. Musisz tylko w to wierzyć i działać zgodnie z tym”.
- Zamiast upamiętania głoszą poczucie własnej wartości.
. - Głoszą siebie zamiast Chrystusa.
Nasz sprzeciw wobec tego rodzaju poczucia własnej wartości jest radykalny. Ten rodzaj poczucia własnej wartości niszczy Ewangelię. Taka samoocena jest samoubóstwieniem, grzechem naturalnego człowieka. A Ewangelia burzy tę dumę i samoubóstwienie.
C.d.n.
Na podstawie źródło
Przypisy
[1] Cytat ten pochodzi z książki Schullera, Samoocena: The New Reformation, Word Books, 1982.
[2] Tamże
[3] Tamże
[4] Tamże
[5] James Dobson, Hide or Seek
[6] Tamże
[7] Katechizm Heidelberski, Pyt. i Odp. 2
[8] Anthony Hoekema, The Christian Looks at Himself
[9] Grady Nutt, Being Me
Zobacz w temacie
- Chrześcijańska samoocena, część 2
- Chrześcijańska samoocena, część 3
- Depresja… i co dalej?
- Pełnia radości
. - Skuteczność krzyża Chrystusa
- Chrystus odkupiciel
- Prawna i organiczna unia z Chrystusem
- Badajcie swoje serca
. - Czym jest Ewangelia?
- Utracona Ewangelia Reformacji
- Ewangelia: obietnica a nie oferta
- Ewangelia: wezwanie a nie oferta
- Ewangelia według Johna MacArthura
- Ewangelia suwerennej łaski Bożej
- Wieczna Ewangelia
. - Totalna deprawacja
- Całkowita deprawacja
- Ciągle całkowicie zdeprawowany? – określenie i refutacja błędu
- Ciągle całkowicie zdeprawowany? – pozytywna definicja doktryny
- Ciągle całkowicie zdeprawowany? – praktyczna aplikacja doktryny
. - Dzisiejsza pseudo ewangelia
- Wiara rozbitków