Jak zniszczyć Boże dzieło?

Przysłów 24:21 Synu mój, bój się PANA i króla, a nie przestawaj z chwiejnymi;

Kiedy mamy do czynienia z ustalonym porządkiem rzeczy wynikającym z Bojaźni Bożej obserwujemy harmonijny wzrost ciała, który wynika z działania każdego pojedynczego członka danej wspólnoty czy partycypanta przedsięwzięcia. Czynnikiem zespalającym jest oczywiście wzajemna miłość motywująca do wydajnej pracy. Nie ma tu miejsca na zazdrość, każdy wykonuje swoją część zadania z radością. To Chrystus sprawia, że całe ciało harmonijnie złożone i zespolone we wszystkich stawach, dzięki działaniu każdego członka, stosownie do jego miary, przyczynia sobie wzrostu dla budowania samego siebie w miłości. (Efez. 4:15).

Co zrobić zatem, aby przeszkodzić tej idylli? Nic prostrzego. Narzędziem będą tutaj cielesność i nieumartwiony grzech chrześcijan oraz podstawieni agenci czyli fałszywi bracia dolewający oliwy do ognia w momencie powstania jakiegokolwiek problemu. Efektami tego będą kłótnia, skandal i rozłam.

Dlatego właśnie Pismo Święte przestrzega przed współpracownikami o chwiejnym umyśle, którzy na końcu zawsze okazują się rebeliantami.


Kwestia autorytetu

Synu mój, bój się PANA i króla

Wszelka władza pochodzi od Boga (Rzym. 13:1) sam Pan zaś jest Bogiem porządku (1 Kor. 14:33). I choć Panu nie podobało się, że Izrael pragnął posiadać króla w miejsce Boga (1 Sam. 8) to jednak ustanowił On zasadę posłuszeństwa względem władcy państwa. Rebelia wobec prawowiernego króla stała się grzechem. Posłuszeństwo należne jest autorytetowi, granicą zaś jest łamanie przez autorytet Bożego prawa.

Rzym. 13:1 Każda dusza niech będzie poddana władzom zwierzchnim. Nie ma bowiem władzy innej, jak tylko od Boga, a te władze, które są, zostały ustanowione przez Boga.
.
1 Kor. 14:33 Bóg bowiem nie jest Bogiem nieładu, lecz pokoju, jak we wszystkich kościołach świętych.
.
1 Sam. 8:7 Wtedy PAN powiedział do Samuela: Posłuchaj głosu tego ludu we wszystkim, co ci powiedzą, gdyż nie tobą wzgardzili, ale mną wzgardzili, abym nie królował nad nimi.

Bać się kogoś oznacza być temu komuś posłusznym i szanować jego autorytet. Związek frazeologiczny stawia tutaj Boga przed królem z oczywistego powodu, mianowicie posłuszeństwo jakie winniśmy Stwórcy jest nadrzędne. Jeśli władza przeciwstawia się Bogu posłuszeństwo jej w tym aspekcie nie tylko nie jest wymagane ale wręcz oczekiwana jest postawa przeciwstawna – opór (por. Dan. 3). Zasada ta tyczy się relacji osoby wierzącej względem przywódcttwa wszelkich organizacji czy instytucji a także, co ciekawe, dotrzymywania ustnych czy pisemnych umów: Ten, przed którego oczami bezbożny jest wzgardzony, a który szanuje tych, co się boją PANA; kto, choć przysięga na własną niekorzyść, nie wycofuje się; (Psalm 15:4)

Rebelia wobec króla kończyła się często wojną domową, osłabieniem a nawet podziałem państwa, krzywdą poszkodowanych ku uciesze zewnętrznych przeciwników.
.


Całkowita alienacja

a nie przestawaj (תִּתְעָרָֽב׃ titarab) z chwiejnymi;

Hebrajskie słowo עָרַב arab oznacza dosłownie przyjąć zobowiązanie, złożyć zobowiązanie, wymienić się, zaś dalsze jego użycia wskazują na barter, zaangażowanie, podejmowanie się czegoś. תִּתְעָרָֽב׃ titarab wskazuje zatem na to, aby z osobą o chwiejnym umyśle nie przestawać, nie mieszać się, nie podejmować żadnych wspólnych przedsięwzięć, nie posiadać wspólnych zobowiązań, nie prowadzić absolutnie żadnej wymiany (dosłownie i w przenośni). Mowa o kompletnym odseparowaniu tak osobowym jak i organizacyjnym.

1 Kor. 5:11 Teraz jednak napisałem wam, żebyście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, jest rozpustnikiem, chciwym, bałwochwalcą, złorzeczącym, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie jadajcie.
.
2 Kor. 6:14 Nie wprzęgajcie się w nierówne jarzmo z niewierzącymi. Cóż bowiem wspólnego ma sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo jaka jest wspólnota między światłem a ciemnością?

Czemu? Ponieważ prędzej czy później wyjdą na jaw ich spiski i konspiracje, które niestety uderzą bez miłosierdzia w najmniej spodziewanym momencie.
..


Chwiejny czyli jaki?

a nie przestawaj z chwiejnymi (שׁ֝וֹנִ֗ים szonim);

Ostatnie  słowo שׁ֝וֹנִ֗ים szonim, może oznaczać tych, którzy się zmieniają, innowatorów lub tych, którzy myślą inaczej, dysydentów, którzy nie szanują ani Boga, ani Króla. Najlepszym tutaj tłumaczeniem będzie ci, którzy są inaczej usposobieni, czyli tacy, którzy nie mają właściwych odczuć posłuszeństwa i szacunku dla autorytetów, którym są tego winni.

Mowa zatem o osobie, która nie uznaje ustalonego porządku rzeczy za rzecz stałą, będzie kwestionować podejmowane decyzje oraz sam autorytet przywódcy, tym samym pośrednio lub bezpośrednio, samego Boga. Jednym słowem chodzi o rebelianta i buntownika.

Istotną cechą charakteru takiego niegodziwca będzie brak bojaźni Bożej. Większość buntowników myśli, że swoimi czynami osiągnie osobisty cel, jednakże nie patrzą oni na Boże pryncypia. Człowiek bojący się Boga stawia na pierwszym miejscu Boże cele, dopiero w drugiej kolejności swoje własne. (por. Psalm 2:11; 2 Kor. 7:15; Efez. 6:5; Filip. 2:12).

Parafraza Targum oraz wersja Syriac tłumaczą ten wers następująco: „a nie przestawaj z głupcami” podkreślając tym samym brak rozumu jaki towarzyszy niestabilnym osobom. Takich należy unikać jako niebezpiecznych skandalistów.
.


Analogia Scriptura

Kilka innych fragmentów Pisma podnosi podobną myśl; umożliwią one rozpoznanie w sobie cech charakteru identyfikujących jako postać negatywną, Bożą perspektywę na takie osoby oraz ostrzeżenie skierowane do niestabilnych i niekonsekwentnych delikwentów.

Pierwszy z nich to tekst Izajasza

Temu, którego umysł jest stały, zachowujesz pokój, pokój mówię, bo tobie zaufał. (Izaj. 26:3).

Naucza on jasno, że ufający Bogu są stabilni i posiadają wewnętrzny pokój niezależnie od okoliczności. Odnosząc ten fragment do wcześniejszego rozważania należy rozumieć iż przeciwieństwem będzie osoba, która nie posiada pokoju ani wewnętrznego ani w relacji z Bogiem czego przyczyną jest brak zaufania w Bożą suwerenność.

Drugim będzie fragment Psalmu

Nienawidzę chwiejnych myśli, ale miłuję twoje prawo. (Psalm 119:13)

Tu jasno przedstawiona jest wyrażona ludzkimi ustami postawa Boga względem chwiejnych ludzi – jest to nienawiść czyli oddzdielenie. Bóg innymi słowy nie ma nic wspólnego z chwiejnymi ludźmi ponieważ nie przynoszą dobrych owoców stąd też autor utożsamiając się z nimi również uznaje je za element niepożądany w służbie Bożej. I co ciekawe stałość umysłu wynika z miłości do prawa czyli Bożego Słowa.

Trzeci zawiera ostrzeżenie płynące prosto od Ducha Świętego.

Jakuba 1:6-8 Kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej pędzonej przez wiatr i miotanej tu i tam. Człowiek taki niech nie myśli, że coś otrzyma od Pana. Człowiek umysłu dwoistego jest niestały we wszystkich swoich drogach. 

Chwiejny umysł nie może liczyć na realizację swoich zamiarów. Do tego potrzebna jest wiara i pełne przekonanie, którego udzielić może wyłącznie Bóg. A poleganie na Bogu jest równoważne z posłuszeństwem Słowu, które zaleca dotrzymywanie umów i przestrzeganie zasad, pod którymi człowiek się podpisał, nawet jeśli miałyby one przynieść osobistą szkodę w postaci urażonego ego.

Zatem jeśli drogi czytelniku jesteś płochliwy, zmieniasz swoje decyzje, nie posiadasz wewnętrznego spokoju i rozwagi wiedz, że nic od Pana nie otrzymasz, a to dlatego że Bóg nienawidzi takich ludzi. Remedium na to jest oparcie się o Słowo Boże i pełne jemu zaufanie.
.


Przykład z życia wzięty

1 Piotra 4:17 Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął się od domu Bożego, a jeśli rozpoczyna się od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy są nieposłuszni ewangelii Bożej?

Poniższe świadectwo powinno doskonale zobrazować skutki współpracy z niestabilną i podatną na manipulacje osobą. Stanowi ono poważne ostrzeżenie dla każdego pastora czy lidera a nawet zwykłego brata praktykującego takie toksyczne znajomości. W momencie testu (a Boży test przychodzi zawsze) chwiejny umysł nie oprze się bowiem o Słowo Boże lecz o własny rozsądek, który nie stojąc na Bożym fundamencie, będzie przejawem czystej cielesności. Cielesność jest wrogiem Ducha Świętego (Ciało bowiem pożąda na przekór Duchowi, a Duch na przekór ciału; są one sobie przeciwne Gal. 5:17)
.


Bohaterowie:

Chwiejny: współpracownik, który okazał się niestabilny
Inkwizytor: ukryty fałszywy brat żądny władzy, jak się później okazało to nie był pierwszy rozłam, którego był powodem
Ofiara:
bezpardonowo zaatakowany i poszkodowany osobiście przez inkwizytora teolog

Sytuacja:

W czerwcu „chwiejny” wyraził opinię, że nie ma zdrowia do prowadzenia dalszych działań oraz że „reklamowana szkoła biblijna” nie ma szans na powodzenie. Zgodnie z 1 Tes. 5:14 pocieszyłem go przekonując, że jeśli taka jest wola Boża to wszystko się uda. Dalej „chwiejny” stwierdził, że przyczyną stanu rzeczy jest brak rzeczywistej społeczności między kadrą „reklamowanej szkoły biblijnej” nazywając wszystko zlepkiem ludzi bez społeczności.

Jego zdaniem zarówno „inkwizytor” jak i „ofiara” byli tak samo winni zaistniałenia problemu między nimi dwoma. Zarzucał „inkwizytorowi”, że ten niepotrzebnie publicznie zaatakował „ofiarę”. Napisał jednak, że „obaj są winni”.

Największą obawą „chwiejnego” było to, że „reklamowana szkoła biblijna” nie wystartuje i będzie z tego wielki śmiech.

Kiedy zaistniała kontrowersyjna sytuacja upublicznienia przez „inkwizytora” wypowiedzi, w której uwłacza godności „ofierze” wtedy „chwiejny” ciężar decyzji usunięcia tej wypowiedzi zrzucił na osoby trzecie, choć sam w tym czasie posiadał funkcję administratora grupy i jako taki był za publikacje w grupie odpowiedzialny. Następnie uznał za błąd fakt, że „inkwizytor” upublicznił teksty uwłaczające godności „ofiary”, stwierdził, że lepsza byłaby inna forma, rozmowa prywatna.

W tym samym dniu doszło do spotkania między „chwiejnym” a „inkwizytorem”. „Chwiejny” stwierdził, że w czasie tej rozmowy „błagał „inkwizytora” aby ten nie odchodził” a domyślnym miejscem odejścia była „reklamowana w internecie szkoła biblijna”.

Mając na uwadzę obawę „chwiejnego” o wielki śmiech jeśli „szkoła nie wypali” myślę, że stał się łatwą ofiarą „inkwizytora” który użył tego argumentu jako kluczowego w wywarciu presji i osiągnięciu swoich celów. Myślę, że ta rozmowa między nimi była przełomową dla dalszego biegu wydarzeń.

Pierwszym zasianym ziarnem było wzbudzenie nieufności. „Chwiejny” zapytał mnie, czy był przeze mnie manipulowany. Odpodwiedziałem zgodnie ze stanem faktycznym oraz nauką Pisma zawartą w Jakuba 5:12 i Efez. 4:15 że nie był. Poinformowałem „chwiejnego” zgodnie z prawdą, że wszytko co do niego piszę to moje przemyślenia oraz że nie zatajam przed nim żadnej informacji. Zapewniłem „chwiejnego” zgodnie z sumieniem, że wszystko co piszę to jedynie wyraz szczerości i nie ma to charakteru nakazów.

Pomimo tego, że wszelkie decyzje miały być podejmowane przez nas jednogłośnie, a „chwiejny” podjął działania na własną rękę (oficjalna ambiwalentność w sprawie naruszenia dóbr osobistych „ofiary” i negocjacje z „inkwizytorem” ) napisałem, że między nami nic się nie zepsuło, poinformowałem jednak „chwiejnego”, że jego decyzje to jego osobista odpowiedzialność. Tym samym odciąłem się od odpowiedzialności za decyzje podejmowane przez „chwiejnego” bez konsultacji ze mną. Poinformowałem także „chwiejnego”, że według mnie jego decyzje godzą w wizerunek „reklamowanej szkoły biblijnej”.

Następnie wyraziłem wątpliwość, czy „chwiejny” w dalszym ciągu trzyma się umowy wspólnego podejmowania decyzji w każdej sprawie nazwaną przez niego „umową dwóch nóg”, której ja się trzymałem. Miałem tutaj na myśli samowolne podejmowanie decyzji przez „chwiejnego” w sprawach godzących w dobre imię naszej grupy.

W odpowiedzi „chwiejny”  spytał mnie czy ja nim wczoraj nie próbowałem manipulować. Powtórnie zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie i że wylewam swoje serce co oznacza, że dzielę się każdą myślą.  „Chwiejny” powiedział, że mi wierzy. Poinformowałem „chwiejnego” że sam jestem wyczulony na manipulacje i że uważam, iż taka miała właśnie miejsce ze strony „inkwizytora”.

Dzień później „chwiejny” usunął „ofiarę” z kadry „szkoły biblijnej”. Zapytany o przyczynę odparł, że cofnął swoją decyzję o przyjęciu „ofiary” do kadry pomimo tego, że ustalenie to było podjęte przez nas obu. Zastanowiło mnie to, ponieważ obowiązywała nas umowa między nami o wspólnym podejmowaniu decyzji dotycząca wszystkich działań związanych z naszą grupą. Mogę tylko się domyślić, że stało się to pod presją działania „inkwizytora”.

Uznałem to za złamanie umowy dwóch nóg oraz wszelkiej współpracy między nami. Poinformowałem „chwiejnego” o naszym rozejściu.

W odpowiedzi „chwiejny” obarczył mnie winą za dodanie „ofiary” do kadry oraz wywołaniem tym samym sporów. Jedyną osobą, jaka miała problem z „ofiarą” był tylko „inkwizytor”. Wszyscy inni kadrowicze „szkoły” wyrazili pisemne uznanie dla uczestnictwa „ofiary” w projekcie. Logicznym wnioskiem jaki się nasunął było

a. albo w kadrze znajdują się hipokryci i publicznie napisali nieprawdę

b. albo też „inkwizytor” wpłynął na działania „chwiejnego” i ten wykonał wolę „inkwizytora” pomimo wcześniejszych moich i „chwiejnego” wspólnych ustaleń zgodnych z zasadą „dwóch nóg”.

Uznałem, że pierwszy wariant jest niewiarygodny. Poinformowałem „chwiejnego”, że wedle mojego uznania „inkwizytor” jest prowodyrem jego decyzji, a nasza umowa jest złamana.

Myślę, że „inkwizytor” podważył w rozmowie z „chwiejnym” umowę „dwóch nóg” ponieważ następnym argumentem „chwiejnego” było stwierdzenie, że nie posiadam żadnego głosu w sprawie nazywając mnie „jednym z wykładowców” a sobie nadając rangę jedynego lidera „szkoły”

Przedsięwzięcie, które „chwiejny” przejął na siebie jako jedynego lidera zostało przeze mnie pobłogosławione zgodnie z 1 Piotra 3:9, jednocześnie poprosiłem o całkowite techniczne uniezależnienie się „przedsięwzięcia” od pierwotnej strony internetowej.

Wyraziłem opinię, że nasza umowa jest nieaktualna ze względu na łamanie jej przez „chwiejnego”. „Chwiejny” potwierdził, że przyszedł czas się rozejść tym samym potwierdzając zerwanie wszelkich umów dotyczących wspólnego prowadzenia projektów. Potwierdziłem zerwanie umowy.

Od tej pory wszelkie rozmowy między mną a „chwiejnym” miały charakter reprezentantów dwóch niezależnych od siebie merytorycznie, technicznie i osobowo projektów. Traktowałem „chwiejnego” jako równorzędnego partnera, reprezentującego wpradzie odrębny twór lecz pokrewnego doktrynalnie zgodnie z duchem tekstu w Łuk. 9:49-50 w przyjaźni.
,


Rezutlat: Zarządzana przez „chwiejnego” „reklamowana szkoła biblijna” nie wypaliła pomimo usilnych starań jej współorganizatorów. „Chwiejny” i „inkwizytor” rozeszli się „ze względu na grzech” jak przyznał to osobiście „chwiejny”. Była to już przynajmniej trzecia inicjatywa zniszczona przez tego ostatniego. Oto owoc kreciej roboty niewierzącego fałszywego brata – wilk odszukał kulawą owcę i dzięki jego manipulacjom zadziałała niechlubna zasada „chwiejnego umysłu”. Zdawałoby się, silna początkowo inicjatywa teologiczna rozpadła się w drobny mak. Natomiast rozłam między „chwiejnym” a autorem świadectwa został niemalże trafnie (bo oskarżenia były jednostronne) podsumowany przez pewnego wybitnego teologa i szarą eminencję podkreślającej swoją autonomiczność denominacji:

„Niedługo później osoby działające w owej inicjatywie rozeszły się w atmosferze skandalu, wśród wzajemnych oskarżeń.


Praktyczna aplikacja

Powyższy przypadek jest typowym przykładem wykorzystywania przez przeciwnika słabych ogniw. Manipulacja, skandal, oskarżenia, niespełnione oczekiwania, grzech, upadek przedsięwzięcia, wreszcie osobista niechęć, to tylko niektóre ohydne owoce ciała. Właśnie dlatego lepiej strzec się chwiejnych umysłów i za wszelką cenę nie mieć z nimi nic wspólnego. To tak samo jakby próbować budować dom z szaleńcem, który w najmniej spodziewanym momencie zamiast podać cegłę walnie nią w głowę z całej siły nie patrząc na konsekwencje rycząc przy tym na cały świat, że winny jest Bob budowniczy.

„Bracia, to wspaniała rzecz być zupełnie samotnym w boju Pańskim. Przypuśćmy, że jest nas tylko pół tuzina. Sześciu mężczyzn nie jest zbyt silnych i może być przyczyną słabości gdyż sami wymagają opieki. Jeśli jesteś zupełnie sam, tym lepiej. Wtedy pozostaje więcej miejsca dla Boga. Kiedy dezercja oczyściła już miejsce i nie pozostawiła ci żadnych przyjaciół, teraz każdy zakątek może być wypełniony Bóstwem. Dopóki istnieją rzeczy, na których można polegać, i na które można liczyć i pokładać w nich nadzieję, nie ma wtedy miejsca na proste zaufanie Bogu: lecz teraz nasza pieśń jest tylko dla Pana; „Bo wielki jest Święty Izraelski w pośrodku ciebie”.Ch. H. Spurgeon


Zobacz w temacie