2 Kor. 11:4 Gdyby bowiem przyszedł ktoś i głosił innego Jezusa, którego my nie głosiliśmy, albo gdybyście przyjęli innego ducha, którego nie otrzymaliście, albo inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosilibyście go z łatwością.
Spis treści
Spotkanie po latach
Chciałbym dzisiaj podzielić się pewnym świadectwem, które dotyczy spotkania ze znajomym po przeszło 20 latach. Niedawno pojechałem do innego miasta w celach typowo osobistych. Na ulicy przed dworcem zaczepił mnie „nieznajomy” twierdząc, że mnie pamięta. Ja go nie poznałem, ale on rozpoznał mnie. Niegdyś byliśmy obaj członkami Kościoła Zielonoświątkowego, tylko w różnych miejscowościach i w różnych zborach.
Widywaliśmy się na różnych spotkaniach międzyzborowych. Ostatni raz widzieliśmy się na konferencji w Warszawie w 1991r. Gdy mi się wszystko przypomniało, zaczęła się rozmowa, ale ponieważ ulica to niezbyt dobre miejsce ku temu, mój znajomy zaprosił mnie, abym przy kolejnym pobycie w tym mieście skorzystał z jego gościnności i przenocował u niego zamiast w hotelu. Był wyraźnie podekscytowany, gdy dowiedział się, że przed laty opuściłem zbór KZ, gdyż on uczynił to samo. Obaj byliśmy ciekawi swoich doświadczeń, więc chętnie zgodziłem się przenocować u niego w kolejnym tygodniu.
Zgorszenie
Tak też się stało i po umówieniu się telefonicznie zawitałem w jego mieszkaniu. Wieczorem zaczęliśmy rozmawiać. Mój znajomy, długo opowiadał, jakie niemiłe przeżycia skłoniły go do opuszczenia KZ, jak źle był traktowany przez pastora i inne osoby z rady zborowej, jakie to zachowania niegodne nie tylko chrześcijanina, ale w ogóle człowieka musiał znosić, aż ogarnęła go fala zwątpienia we wszystko, w co wierzył i że przez takie niegodne postępowanie pastora zielonoświątkowego i innych tzw. duchownych nie potrafił dalej ufać nawet w rzeczywistość nowego narodzenia.
Zrozumiałem, że złe świadectwo ludzi mieniących się chrześcijanami ściągnęło tego człowieka na skraj zwątpienia lub nawet niewiary. Sam zresztą przyznał, że nie uczestniczy w zgromadzeniach w żadnym zborze, rzadko czyta Biblię oraz praktycznie wcale się nie modli.
.
Próba ewangelizacji
Gdy nadeszła moja kolej wypowiedzi, wyjaśniłem swoje motywy opuszczenia KZ, w których także było trochę wątków relacji z pastorem i obserwacji owoców życia u różnych osób ze zborów, w których bywałem. Więcej czasu jednak poświęciłem fałszywym naukom, jakie słyszałem w KZ, chociaż to był i tak tylko wstęp do najważniejszego, czyli ewangelii. Wolałem bowiem skupić się na pozytywnym przesłaniu i głosić ewangelię temu człowiekowi tak, jak mnie uczy Biblia.
Z doświadczenia wiem, jak małe znaczenie w kręgach charyzmatycznych przywiązuje się obecnie do kwestii prawdziwej, głębokiej pokuty, do znaczenia krzyża Chrystusowego i roli prawa Bożego jako przewodnika do Chrystusa.
Dzieje 3:26 Wzbudziwszy swego Syna, Jezusa, Bóg najpierw posłał go do was, aby wam błogosławił w odwracaniu się każdego z was od swoich nieprawości.
Łuk 13:24 Usiłujcie (agōnizomai – intensywne zmagania aż do agonalnego bólu) wejść przez ciasną bramę, bo mówię wam, że wielu będzie chciało wejść, lecz nie będą mogli.
Izaj. 55:6-7 Niech opuści bezbożnik drogę swoją, a człowiek nieprawy myśli swoje
Jer. 29:13 szukając Mnie, znajdziecie gdy mnie szukać będziecie z całego serca swego
Łuk. 9:23 ktoś chce pójść za mną, niech się wyprze samego siebie
Jan 12:25 Kto miłuje swoje życie, utraci je, a kto nienawidzi swego życia natym świecie, zachowa je na życie wieczne.
Mat. 13:44 Ponownie królestwo niebieskie jest podobne do skarbu ukrytego w polu,który człowiek znalazł i ukrył. Uradowany nim poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił to pole.
Mat. 13:45-46 45 Królestwo niebieskie podobne jest też do kupca, który szukałpięknych pereł. 46 A znalazłszy jedną bardzo cenną perłę, poszedł, sprzedałwszystko, co miał, i kupił ją.
Mat. 10:38 Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest mnie godny.
Łuk. 9:62 Nikt, kto przykłada swoją rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do królestwa Bożego.
Powierzchowna ewangelia ruchu zielonoświątkowego jest oparta tylko na braniu obietnic mesjańskich, niezależnie od tego, na jaki czas są one przeznaczone, a więc na zaspakajaniu ludzkich potrzeb, w tym zdrowia, dobrego samopoczucia, pomyślności materialnej na równi z „duchową” (w znaczeniu duchowości charyzmatycznej oczywiście), czyli de facto na realizacji trzech pokus diabelskich, jakimi był kuszony Pan Jezus na pustyni przez szatana:
- chleba,
- władzy
- i sławy,
Co się przekłada na bogactwo, panowanie nad ludźmi i nad światem pod pozorem szerzenia królestwa, no i szukanie własnego znaczenia w tym świecie.
.
Fałszywa wiara, fałszywe nawrócenie
Jaką ewangelię przyjął mój znajomy? Dlaczego tak mocno się zgorszył złym świadectwem, że ostatecznie zwątpił? Musiałem się o tym przekonać przez głoszenie mu tej ewangelii, która jest przedstawiona na kartach Biblii. Bardzo szybko okazało się, że głosząc mu taką ewangelię ogromnie go rozczarowałem. Był bowiem przekonany, że i ja odchodząc z KZ stałem się agnostykiem żyjącym samemu sobie i mającym chrześcijaństwo za jedną z religii nie mającej wpływu na życie człowieka. Także gdy przekonał się, że dla mnie opuszczenie zielonoświątkostwa stało się dopiero początkiem duchowego rozwoju i że wierzę w realność i moc nowego narodzenia z Ducha Świętego, to momentalnie zmienił swoje nastawienie do mnie. Nazwał mnie o wiele gorszym sekciarzem, niż zielonoświątkowcy i że nie pozwoli mi „zamulać sobie mózgu bredniami”.
Najdziwniejsze było dla mnie to, że jednocześnie sprzeciwił się ostro doktrynie o ustaniu cudownych darów duchowych stając zaciekle po stronie kontynualizmu i to w wydaniu charyzmatycznej ekstremy. Oznajmił, że to przez ludzi z KZ stracił wiarę, ale że jeżeli cokolwiek miałoby sens w chrześcijaństwie, to właśnie nauka charyzmatyczna (w wydaniu Ruchu wiary – wg mojej oceny jego poglądów).
Przykro było słuchać, jak mówił przeciwko ewangelicznemu pojmowaniu krzyża i pokuty nazywając takie nauki głoszeniem zakonu ze szkodą dla słuchaczy. W jego rozumieniu krzyż oraz cierpienie Chrystusa podobnie, jak i nasze (chrześcijan) jest dziełem dokonanym w Chrystusie, jest przeszłością, że nie musimy i nie powinniśmy w ogóle cierpieć, lecz teraz tylko czerpać z dobrodziejstw dzieła zbawienia, abyśmy byli zdrowi, ciągle radośni, gromiący duchy cierpienia i wszelkie przeciwności wraz z różnymi dolegliwościami, a kto jest smutny, chory i ma kłopoty, to znaczy, że mija się z powołaniem chrześcijańskim i z Bożym celem dla człowieka.
Wygłaszał z pasją swoje nauki procharyzmatyczne, chociaż pół godziny wcześniej ciężko mu było nazwać siebie człowiekiem wierzącym. Właściwie trudno nazwać wygłaszaniem to, co mówił lub raczej wykrzykiwał. To bardziej przypominało mowę prokuratorską przeciwko mnie i temu, co mówiłem na temat ewangelii i mocy krzyża dla dzisiejszego człowieka wierzącego. To był nieustanny krzyk, który nie miał nic wspólnego z dyskusją.
Ja już nie mogłem powiedzieć nic więcej, gdyż trudno było wejść mu w słowo, a poza tym nie chciałem się kłócić. Pojawiały się w moim umyśle różne myśli i cytaty ze słowa Bożego jak m.in.
1 Kor. 1:18 „Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną…”
2 Tes. 2:10-12 10 Wśród całego zwodzenia nieprawości wobec tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, by zostali zbawieni. 11 Dlatego Bóg zsyła im silne omamienie, tak że uwierzą kłamstwu; 12 Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie niesprawiedliwość.
Dzieje 8:13 Uwierzył też sam Szymon, a gdy się ochrzcił, trzymał się Filipa i zdumiewał się, widząc cuda i wielkie znaki, jakie się działy.
a nawet
Dzieje 13:8…10 8 Lecz sprzeciwił się im Elimas, czarownik – tak bowiem tłumaczy się jego imię – usiłując odwieść prokonsula od wiary. … 10 O, synu diabła, pełny wszelkiego podstępu i przewrotności, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Czy nie przestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pana?
Oczywiście nie miałem zamiaru zwracać się do mojego adwersarza słowami Apostoła Pawła, gdyż byliśmy sami tj. kogoś typu prokonsula nie było w pobliżu, aby mogło to być na świadectwo mocy ewangelii 🙂
Teraz już wiedziałem, na jakiej pseudoewangelii „nawrócił się” i bazował ten człowiek i gdzie zaprowadziła go ta psudoewangelia. Zdałem sobie ponownie sprawę, jak wielu ludzi jest od lat zwodzonych taką karykaturą ewangelii w przekonaniu, że są odrodzonymi ludźmi. Niektórzy z nich mówią, że byli zbawieni, tylko nie wytrwali. To jednak jest już kolejny duży temat do wyjaśnienia i tu nie będę kontynuował go, aby nie zaciemnić sedna mojego świadectwa.
.
Zbawienie z mówienia bełkotem
Agresywny występ mojego gospodarza trwał niestety jeszcze długo i nie pomagały prośby, że trzeba iść spać, a przedtem uspokoić się. Tej nocy nie było już mowy o zaśnięciu. Chcę jednak przytoczyć jeszcze jeden argument mojego charyzmatycznego znajomego. Jak wcześniej wspomniałem, sam określił się wątpiącym, a nawet, że stracił wiarę. Gdy jednak chciał obronić swoje charyzmatyczne tezy, to podał przykład własnego doświadczenia o rzekomym posiadaniu daru języków. Utrzymywał, że nadal posługuje się tym darem i że na pewno jest to coś od Boga. Dla niego był to wręcz dowód na to, że Bóg zadziałał kiedyś w jego życiu, a teraz po prostu nie odebrał mu tego daru, jako że dary są nieodwołalne ani dla jednostki, ani dla społeczności. Więcej, wysunął wniosek, że skoro ja nie mówię już językami, to właśnie ja utraciłem łaskę zbawienia i jestem odrzuconym chrześcijaninem, którego Duch Święty opuścił, a brak daru jest tego dowodem. Mamy więc kolejny element zwiedzenia dotyczący „języków”, jak taki fałszywy dar może ugruntowywać człowieka w złudnej pewności bezpieczeństwa przed piekłem pomimo, że wszelkie owoce życia często świadczą o czymś zupełnie innym.
.
Niejawny okultyzm
Kim jest ten człowiek? Jakiego jest ducha? Ilu jest pośród nas takich ludzi pełnych sprzeczności i jawnych niekonsekwencji, zwiedzionych, poranionych przez ludzi mieniących się chrześcijanami? Jak można mówić o swoim totalnym zwątpieniu, a jednocześnie tak zaciekle i agresywnie bronić nauk, które doprowadziły do tych okropnych problemów natury duchowej i emocjonalnej? To, co najbardziej mnie jednak zaskoczyło i przeraziło zarazem, to gwałtowna, wręcz agresywna reakcja na głoszoną ewangelię w postaci wiernej słowu Bożemu. Byłem zaskoczony, chociaż widziałem już w swoim życiu takie reakcje na ewangelię, tyle że w znanych mi wcześniej przypadkach tak reagowali ludzie, którzy albo byli związani okultyzmem, albo trwali w jawnych, ciężkich grzechach oraz nałogach i w następstwie mieli już zaburzenia psychiczne wskazujące na możliwość bycia pod wpływem duchów demonicznych. Tym razem ujawnił się duch „jakiejś” religijności, lecz nie mającej nic wspólnego z Duchem Św. a wręcz przeciwnie, duch podrabiający dzieło Ducha Św. lecz nie mający mocy przemienić serce człowieka i jego natury.
No cóż, jeszcze jedno doświadczenie wskazujące, jak wiele duchów zwodniczych wyszło na ten świat, gdyż czas jest bliski.
A na zakończenie chciałbym zaprezentować zdjęcie z zaproszenia na konferencję z J. Wimberem i R. Martinem (katolicki charyzmatyk). To wydarzenie dowodzi, że wbrew rożnym zapewnieniom tzw tradycyjnych zielonoświątkowców, KZ już wtedy nie miał rozeznania, czym jest okultystyczny Ruch Wiary i III fala, gdyż w ówczesnej radzie kościoła byli właśnie ludzie, którzy dziś próbują bronić konserwatywnego nurtu w KZ krytykując Ruch wiary. Wniosek: ta sama herezja tylko w rożnym wydaniu i rożnej otoczce (formie).
J.D.
Zobacz w temacie
- Zielonoświątkowi heretycy kontra Duch Święty
- Chrzest w Duchu a napełnienie Duchem Świętym
- Chrzest w Duchu Świętym a zbawienie