Religijne pranie mózgu

Pomimo że liczba ludzi uczęszczających do kościołów ewangelicznych w Polsce  wzrasta nie ma powodu do radości.  Ludzie pojawiający się w kościołach, poza przypadkami nawrócenia, to w większości kwestia inżynierii społecznej przywleczonej  z Ameryki już w latach 90 tych.  Panowie od imprez masowych i jawni zwodziciele NWO jak Rick Warren od kilku dekad silnie oddziałują na Polaków. 

To oddziaływanie jest o tyle silniejsze w Polsce niż w USA gdyż Polacy z reguły nie są przyzwyczajeni do tak ostrej formy marketingu typu:

  • ”today and only today” (dzisiaj i tylko dzisiaj)
  • ”right now, no later” ( teraz, nie później)

Te agresywne, wrogie w swoim przesłaniu chrześcijaństwu slogany zostały zręcznie zmodyfikowanie dla potrzeb prania mózgu młodym Polakom. Jest to niczym straszna trucizna, ale obtoczona słodkim smakiem i podpisana przez kogoś z angielskim nazwiskiem.
.


Prać po polsku

Następny etap takiego marketingu  widać już kiedy pojawiają się nazwiska jak Wieja, Godawa i wielu, wielu innych.

Ciekawą różnicą jest to, że te same ruchy pozornie głoszące Boga, a żerujące na ludzkiej naiwności i chęci dowartościowania się, celują w zupełnie inny przedział odbiorców w Ameryce a inny przedział w Polsce.

W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że w Ameryce odbiorcami religijnego prania mózgu są głównie ludzie z nizin społecznych, o niskich dochodach, bez ubezpieczenia lekarskiego. Do takiego typu ludzi najłatwiej się dobrać! Na przykład człowiek bez wykształcenia, niemający pracy i ubezpieczenia medycznego w akcie desperacji znacznie łatwiej wyśle teleewangeliście ostatnie $100, niż człowiek mający pracę  i wykształcenie.  Ten ostatni co prawda mógłby wysłać  $10.000, ale nie jest taki głupi, bo wie co to telemarketing!

Jednak polski rynek zwiedzenia jest inny i pokazuje przepaść myślową. Polscy propagatorzy zwiedzeń uderzają do ludzi młodych, zasobnych i … wykształconych!

Jak jednak takim marketingowcom zdrowia i powodzenia udaje się manipulować grupą takich ludzi w Polsce, kiedy nie działa to w USA czy w Kanadzie? Myślę, że jednym z powodów jest to, że w Polsce młodzi, wykształceni ludzie  identyfikują się z Zachodem. Przykład białego Amerykanina jeżdżącego wielkim GMC i żyjącego w podmiejskiej dzielnicy jest bardzo atrakcyjny dla młodej wschodzącej klasy średniej w Polsce. To, że ten Amerykanin jest protestantem i chodzi do kościoła baptystów lub kościoła zielonoświątkowego nie gra tu większej roli. Takie marzenie jakie uosabia ten Amerykanin: marzenie szczęścia i wolności jest zręcznie przeniesione na pole religijne, ale panowie od ”marketingu sumień” w ten obraz wrzucają mentalność ludzi żyjących w czarnych czy latynoskich slumsach.

Tak, to jest naprawdę wysokiej klasy sztuczka marketingowa w środowisku ewangelicznych chrześcijan w Polsce. 

Udało się przenieść na polski grunt obraz amerykańskiego białego człowieka, ale jednocześnie zaszczepić mentalność ludzi zacofanych i niewykształconych.  Ludzi ”zasiewających” swoje ostatnie pieniądze w luksusowe wille swoich telewizyjnych kaznodziei, czy ludzi odpędzających choroby i przywołujących deszcz!

Jednak po latach wałkowania takiego krzywego obrazu świata i Boga, po latach dowartościowywania się wytartymi sloganami, po latach przepędzania ludzi po pseudo duchowych konferencjach dla snobów, wyłania się grupa osób, które zaczynają myśleć i widzieć marketingowe chwyty, bo sami się o tym uczyli. 

Chwyty te nie działają w Ameryce i nie działają już na wielu w Polsce. Te chwyty jeśli działają to tylko na krótko, bo ile razy można się nawracać? ile razy można odnajdywać kim się jest ? i ile razy można się oszukiwać frazami ‘‘You are the best!!!”?
.


Głebsze pragnie

W naturalny więc sposób powstaje zapotrzebowanie na całkiem nowy rynek dla ludzi spragnionych czegoś głębszego niż płytkie frazy nie zajmujące więcej niż dziesięć słów. Jedną z odpowiedzi na te kierunki są wpływowi profesorowie akademiccy jak słynny w Kanadzie Jordan Peterson. 

Peterson systematycznie odsłania nieścisłości systematycznego myślenia (a raczej jego braku!!!)  lewicowej edukacji na wielu kierunkach zachodnich uniwersytetów.  Jest to ściśle powiązane ze studiami teologicznymi, ponieważ studia teologiczne wraz z ”gender studies” i historią sztuki to trzy najłatwiejsze kierunki na uczelniach wyższych. Według cytowanych przez Petersona statystyk na w/w kierunki idą nieuki, bo średnio jest 7 studentów na 10 miejsc. Ukończenie takich studiów nie rokuje znalezienia pracy, a jeśli się ta prace znajdzie, to jest to najniżej płatna praca z zakresu stanowisk, gdzie wymagany jest dyplom uniwersytecki.

Dobrą rzeczą więc jest kiedy ewangeliczny chrześcijanin w Polsce będzie wiedział, jak sypie się reputacja i poziom wykształcenia teologów, i co to oznacza dla kościoła i misji. Psychologiczne metody motywacyjne, jednoczenie grupy wokół przywódcy, działanie tłumu wyjaśnione przez wykładowców uniwersyteckich są świetnym antidotum na zachłyśnięcie się ‘‘plastikowym Jezusem’‘ przywiezionym przez ”plastikowych misjonarzy” z Ameryki. W dodatku takie chwyty jak opisane powyżej  w wykonaniu wielu początkujących liderów młodzieżowych to kabaret bez biletu za wstęp.   Można być więc wdzięczny Bogu, że system akademicki się oczyszcza z pseudonauk (jak gender studies), czy z nauki na sztucznie zaniżonym poziomie dla leniuchów i przy okazji oddaje przysługę ewangelicznemu chrześcijaństwu.

Ja bardzo dobrze to rozumiem po czasie, bo proponowano mi studia w seminarium w WBST w Warszawie, gdy odrabiałem tam zastępczą służbę wojskową.  Osobiście dowiedziałem się od studentów jak trudno dostać pracę po takich studiach, a jeśli już się ją ma i straci to gdzie w Polsce pójdzie absolwent z tytułem magistra teologii protestanckiej? Mam więc pięcioletnie doświadczenie jako były pracownik w seminarium oraz w misji poza granicami Polski. Mam też prawie 20 lat doświadczenia z wieloma zborami w Irlandii, UK, Holandii i w Kanadzie. Niestety wielu młodych ludzi przychodzących dzisiaj do społeczności protestanckich nie ma pojęcia o tym co napisałem powyżej i uczy się na swoich błędach ufania człowiekowi bardziej niż Bogu. Jednak nie można zajść zbyt daleko z wykładami Jordana Petersona i jemu podobnych ludzi. 

Tak jak w przypowieściach w Biblii można czerpać mądrość; czym jest ziarno, czym jest ziemia kamienista? ale po przekroczeniu znaczenia przypowieści zaczyna się niebezpieczny moment nadinterpretacji i przypisywania znaczeń rzeczom o których Jezus nie wspominał. W taki sam sposób wielu intelektualnie nienasyconych młodych i nowych chrześcijan może nad-interpretować autorytet akademickich profesorów i rozciągnąć ten autorytet na sprawy gdzie on nie sięga.  Dla mnie jest więc tu bardzo ważny moment, aby uchwycić kiedy psycholog mówi o społeczeństwie i zmianach w nim zachodzących, a kiedy wypowiada się w kwestiach wiary.

Jeśli nie jest biblijne wierzącym człowiekiema Jordan Peterson NIE jest – to jego celne uwagi i zręczne wypowiedzi w swojej dziedzinie wiedzy nie mogą być miarą poprawności  w dziedzinie gdzie jego autorytet nie istnieje. 

W kwestiach wiary powinny się wypowiadać i nauczać osoby, które spełniają kryteria biskupa czy  diakona opisane w 1 Liście do  Tymoteusza rozdział 3.

Oczywiście ta zasada tyczy się nie tylko intelektualistów weryfikujących teologię ale i w szczególności ”świat wiary’‘. O ile byłoby nam dziś łatwiej w Zborach, gdyby wierzący przepytali tych co przychodzą służyć; kim są?, co reprezentują? i przypatrzyli się ich życiu zanim ci ludzie dostaną pozycje nauczyciela czy pastora.

Uważam więc, że można, a nawet powinno się użyć głosów rozsądku z zewnątrz kościoła do rozpoznania uzurpatorów szukających łatwego życia. Jednak, nie można iść za daleko i przenieść autorytetu niewierzących osób na sprawy duchowe ze względu na ich zdroworozsądkowe  myślenie. Zdrowy Zbór Boży nie odrzuca zdroworozsądkowego myślenia, ale przedkłada Słowo Boże na pierwsze miejsce, a co się z tym wiąże bierze przykład z Biblii jako hierarchii wartości.

Wszelkiego rodzaju wartości inne niż Biblia nie mogą  być traktowane jako alternatywa dla Słowa Bożego! 

Jako pomoc w zrozumieniu czy Jordan Peterson jest chrześcijaninem, warto posłuchać jego polemiki z Benem Shapiro:

Ben Shapiro & Jordan Peterson – Judaism VS Christianity