Spis treści
Prima Scriptura
Rzym. 11:5-6 5. Tak i w obecnym czasie pozostała resztka według wybrania przez łaskę. 6. A jeśli przez łaskę, to już nie z uczynków, inaczej łaska już nie byłaby łaską. Jeśli zaś z uczynków, to już nie jest łaska, inaczej uczynek już nie byłby uczynkiem.
Dziś bardzo krótko i na temat. W dyskusjach z niedoinformowanymi “kalwinistami”, w swej głupocie stojącymi murem za herezją Arminianizmu często przywoływany jest prima Scripturalny argument, którego głównym bohaterem jest William Ames.
Dlaczego akurat on? Otóż Ames znany jest jako młot na Arminian, tzn. był ich ogromnym oponentem w debatach, ale jednocześnie nie uznawał Arminianizmu za herezję a jedynie za błąd. Tak więc nasi niedoinformowani “przyjaciele” zamiast korzystać z Pisma upewniają idących na zatracenie Arminian, że ich fałszywa ewangelia tak naprawdę jest prawdzia powołując się właśnie na Amesa. Mówią:
“Skoro Ames, wróg Arminianizmu, nie uznał go za herezję, jakim prawem mielibyśmy to czynić?”
Zapominają przy tym, że stanowisko Amesa jest jego osobistą opinią a nie postanowieniem Synodu w Dort, który aż ośmiokrotnie nazywa Arminianizm Pelagianizmem, czyli herezją zatracenia. Kanony Synodu są jedną z Trzech Form Jedności, wiążącym dokumentem dla wielu Reformowanych Kościołów, opinia Amesa nie jest dla nikogo wiążąca. W rzeczywistości William Ames, choć zwany“młotem na Arminian” nie miał nawet prawa głosu na Synodzie w Dort:
“Ze względu na szczególną wiedzę i doświadczenie w kwestii kontrowersji arminiańskiej, Ames, który był członkiem synodu bez prawa głosu, został powołany na stanowisko głównego doradcy teologicznego i sekretarza przewodniczącego” [1]
Fałszywy chrystus arminianizmu zbawił wszystkich ludzi ale nikomu nie zapewnił środków łaski, stąd aby osiągnąć cel, społeczność z Bogiem, wyznawcy tej herezji wolnej woli zmuszeni są do konkretnych uczynków: wzbudzenia w sobie wiary, pobożnego życia i wytrwania – rozumianych jako ludzkie uczynki.
Czy Ames zamiast zadać ostateczny cios Arminianizmowi miał powód uznawać Arminian za braci? Owszem. I powód ten ulokowany jest w jego osobistych, kardynalnych błędach teologicznych będących pomostem między ortodoksją a herezją.
Preparacjonizm
William Ames był uczniem Perkinsa, a po wyemigrowaniu z Anglii do Holandii został doradcą Synodu w Dordt (1618-1619). Ames również podkreślał rolę prawa w przygotowaniu grzesznika na łaskę zbawienia. John Eusden, redaktor niedawnego tłumaczenia The Marrow of Theology Amesa, przedstawia tło historyczne. Według Amesa, pisze Eusden,
„najważniejszym zadaniem człowieka [w zbawieniu] było przygotowanie się duchowo” [2].
Człowiek mógł tego dokonać przez upamiętanie, wyznanie, ofiarowanie
„swojej niepewnej, ambiwalentnej woli Bogu w modlitwie, aby mogła być poinformowana i oświecona” oraz „wystawiając się na działanie prawa i proroków”[3].
Ames wyróżnił dwa rodzaje upamiętania. Pierwsze, występujące także u nieodrodzonych:
„poprzedza wiarę w porządku natury, jako przyczyna przygotowująca i usuwająca”
i składa się z lęków sumienia i niepokoju powodowanego przez prawo. Drugie, która podąża za wiarą i od niej zależy,
„odwraca człowieka skutecznie i autentycznie od grzechu” [4].
Tylko w pierwszym sensie nieodrodzony człowiek może upamiętać się, podkreśla Ames. Jednak w praktyce rozróżnienie tych dwóch rodzajów upamiętania staje się trudne, jeśli nie niemożliwe.
Jest to tym bardziej oczywiste gdy zrozumiemy iż żadne ludzkie uczynki, tzn. uczynki człowieka nieodrodzonego, nie mogą podobać się Bogu ponieważ nie wynikają z wiary i są uczynkami ciała. Takie “upamiętanie” jest zatem grzeszne i przez Boga automatycznie odrzucane.
Rzym. 14:23 …Wszystko bowiem, co nie jest z wiary, jest grzechem.
.
Rzym. 8:9 Ci więc, którzy są w ciele, nie mogą podobać się Bogu.
Arminiańskie ordo salutis
W swoim słynnym dziele Sumienie z mocą i jego przypadkami, Ames wyjaśnia etapy niezbędne do „wyciągnięcia człowieka ze stanu grzechu do stanu łaski”. W rozdziale zatytułowanym „Jak grzesznik powinien przygotować się do nawrócenia” pisze:
„…przede wszystkim wymagane jest, aby człowiek poważnie wejrzał w prawo Boże i zrobił rachunek sumienia… wymagane jest… przekonanie sumienia… rozpacz ku zbawieniu… prawdziwe upokorzenie serca, które składa się z żalu i strachu, z powodu grzechu… aby wprowadzić człowieka w stan łaski, wymagane jest takie zrozumienie ewangelii, na podstawie którego człowiek sądzi, że jego grzechy mogą być przebaczone… szczere pragnienie uzyskania tego miłosierdzia, które w Piśmie Świętym nazywa się duchowym głodem lub pragnieniem” [5]
Wszystko to, co należy podkreślić, następuje przed regeneracją. Naturalny człowiek może to osiągnąć, a te działania przygotowawcze mogą ostatecznie nie przynieść zbawiennych owoców.
Pismo Święte zaprzecza tej propozycji. Upamiętanie nie jest przyczyną odrodzenia, jest dokładnie odwrotnie:
Jan 6:44 Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
,
Efez. 2:1-3 1. I was ożywił, którzy byliście umarli w upadkach i w grzechach; 2. W których niegdyś postępowaliście według zwyczaju tego świata i według władcy, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach celowej niewiary. 3. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach naszego ciała, czyniąc to, co się podobało ciału i myślom, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni.
Brat heretyków
Ames, pisze Eusden, sprzeciwiał się Remonstrantom, ponieważ niepokoił go ich antropocentryzm. Był niezadowolony z ich
„nieudzielenia suwerenności i działającej mocy Boga na pierwszym miejscu w teologii”[6]
Jednakże, kontynuuje Eusden,
„Ames, prawie sam w partii ortodoksyjnej, stwierdził, że Remonstranci nalegali na reakcję człowieka w dramacie zbawieniaa co było potrzebną korektą teologii Reformowanej” [7].
Z tego powodu Ames wierzył, że człowiek może wiele zrobić, aby „przygotować się” do nawrócenia, chociaż w ostatecznym rozrachunku nawrócenie pozostało dziełem Boga.
Pismo Święte przeczy tej propozycji. Człowiek nie może się przygotować do nawrócenia, które odbywa się poprzez złamanie grzesznej woli człowieka, która Boga nienawidzi i go nie poszukuje i zastąpienie tej grzesznej woli nową wolą, szukającą Boga, tyle że już po odrodzeniu.
Jan 15:5 …beze mnie nic nie możecie zrobić.
.
Rzym. 3:10-11 jest napisane: Nie ma sprawiedliwego, ani jednego; …Nie ma rozumnego i nie ma nikogo, kto by szukał Boga.
.
Ezech. 11:19 Bo im dam serce jedno, i ducha nowego dam do wnętrzności waszych, i odejmę sece kamienne z ciała ich, a dam im serce mięsiste,
.
Jer. 32:40 I uczynię z nimi przymierze wieczne, że się nie odwrócę od nich, abym im nie miał dobrze czynić; nadto bojaźń moję dam do serca ich, aby nie odstępowali odemnie.
Przeciw predestynacji
Różnił się od prostych, ortodoksyjnych teologów, takich jak Franciscus Gomarus (1563-1641) i Johannes Maccovius (1588-1644) i nie był „całkowicie ortodoksyjny” w kwestii predestynacji. [8] W tym Ames odszedł od ortodoksyjnego stanowiska.
„Nie podążał za panującą ortodoksyjną linią i utrzymywał, że człowiek może zrobić niewiele lub nic. Maccovius na przykład podkreślał, że człowiek w swoim upadłym stanie nie jest w stanie przygotować się do wiary i nawrócenia. Wszelkie kroki, które prowadziły do wiary, wiązały się z Bożym odrodzeniem i nie mogły być łączone z wysiłkami człowieka ku zbawieniu” [9]
Pismo naucza: człowiek nie może się przygotować do zbawienia. Całość tego dzieła należy do Boga, jest to zatem monergizm soteriologiczny. Preparacjonizm będąc sprzeczny z nauczaniem Pisma jest zatem szkodliowym kłamstwem prowadzącym na manowce tych, którzy podążają za tą nauką.
Jan 3:27 Człowiek nie może otrzymać niczego, jeśli mu nie będzie dane z nieba.
.
Jan 6:65 I mówił: Dlatego wam powiedziałem, że nikt nie może przyjść do mnie, jeśli mu to nie jest dane od mojego Ojca.
.
Tyt. 3:3 Niegdyś bowiem i my byliśmy głupi, oporni, błądzący, zniewoleni rozmaitymi pożądliwościami i rozkoszami, żyjący w złośliwości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący jedni drugich.
.
Psalm 39:5 Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość dłoni, a mój wiek jest niczym przed tobą; zaprawdę każdy człowiek, nawet najlepszy, jest całkowitą marnością.
Synod w Dort o Arminianizmie
Pelagianizm potępiono na soborze w Efezie w 431 r. a semipelagianizm potępiono na II synodzie w Orange w 529 r. Arminianizm potępiony został na Synodzie w Dort w 1619 roku jako herezja tożsama pelagianizmowi. William Ames zaślepiony preparacjonizmem, oraz tkwiący w zniekształconej nauce o predestynacji a także głoszący odmienny porządek zbawienia nie mógł zaakceptować tego prostego osądu.
Pierwszy zarzut: o elekcji
Już w pierwszym zarzucie piętnowana jest koncepcja wyboru człowieka przez Boga na podstawie jego wiary, tzn. że Bóg przewidział kto w niego uwierzy i na tej podstawie dokonał wyboru do zbawienia. Jest to pelagianizm wyznawany przez historycznych Arminian jak i współczesnych neo-ewangelików.
Rozdział 1 § 4
.
Którzy nauczają: Że wymaganym warunkiem wybrania człowieka do wiary jest by człowiek najpierw wykorzystywał właściwie światło natury, by był pobożny, pokorny, uniżony, oraz odpowiedni do życia wiecznego, jak gdyby od tych rzeczy w jakikolwiek sposób zależało wybranie.
.
Trąci to nauką Pelagiusza, i przeciwne jest nauce Apostoła (Efez. 2:3-9)
Drugi zarzut: o łasce i jej środkach
Tym razem nauka z piekła rodem. Historyczni Arminianie, podobnie jak współcześni neo-ewangelicy, ich duchowe potomstwo, odrzucają koncepcję wiary jako Bożego daru. Stąd zadośćuczynienie nie jest obiektywnie zrealizowanym celem Chrystusa lecz zaledwie potencjalnym dobrem, które człowiek musi sam dla siebie zdobyć poprzez działanie wolnej woli.
Rozdział 2 § 3
.
Którzy nauczają: Że Chrystus przez swe zadośćuczynienie nie wyjednał dla nikogo zbawienia, ani wiary, przez którą to zadośćuczynienie Chrystusa ku zbawieniu jest skutecznie nabywane, lecz że nabył Ojcu wyłącznie prawo lub doskonałą wolę do ponownego zajmowania się człowiekiem, oraz wyznaczania nowych warunków, jakie Mu się podobają, którym posłuszeństwo zależy jednak od wolnej woli człowieka, aby stało się tak, by albo wszyscy albo nikt nie mógł wypełnić tych warunków. Tacy bowiem zbyt nisko oceniają śmierć Chrystusa, w żaden sposób nie uznające najważniejszego owocu czy korzyści zyskiwanej dzięki niej, i ponownie wnoszą z piekła błąd pelagianizmu.
Trzeci zarzut: o zasługach
Trucizną pelagianizmu jest nauka historycznych Arminian i współczesnych neo-ewangelików, którzy czynią różnicę między zasługami niezbędnymi do zbawienia a wysiłkami czynionymi w celu uzyskania zbawienia, co jest oczywistą konsekwencją uznania uniwersalnego charakteru śmierci Chrystusa. Skoro bowiem Chrystus umarł za wszystkich, to zbawieni będą ci, którzy wykorzystają swoją wolną wolę aby to zbawienie uzyskać przez akty tej wolnej woli, czyli uczynki.
Rozdział 2 § 6
.
Którzy rozróżniają między zasłużeniem a uzyskaniem po to, by utrwalać w umysłach nieostrożnych i niedoświadczonych naukę, że Bóg ze swej strony chce stosować równo wobec wszystkich korzyści nabyte przez śmierć Chrystusa; oraz że kiedy niektórzy zyskują przebaczenie grzechów i życie wieczne a inni nie, to różnica ta zależy od ich wolnej woli, która łączy się z łaską oferowaną bez wyjątku [wszystkim], i że nie zależy to od szczególnego daru miłosierdzia, który potężnie w nich działa, i że to oni, a nie inni, powinni zyskiwać sobie taką łaskę. Tacy bowiem, udając iż przedstawiają tę różnicę w prawidłowym sensie, pragną utrwalać w ludziach zgubną truciznę pelagianizmu.
Czwarty zarzut: o grzechu pierworodnym
Arminianizm historyczny jak i współczesny neo-ewangelikalizm, a także niestety tzw. reformowany baptyzm winni są grzechu obniżenia wagi grzechu pierworodnego, który niekiedy nawet całkowicie jest negowany (stąd wszystkie dzieci zmarłe przedwcześnie idą rzekomo do nieba). Grzech pierworodny zatem nie ma śmiertelnej mocy lecz jest zaledwie chorobą duchową.
Rozdziały 3/4 Artykuł 2
.
Człowiek po upadku zrodził dzieci na swe własne podobieństwo. Skażony rodzaj zrodził skażone potomstwo. Dlatego też całe potomstwo Adama, za wyjątkiem Chrystusa, przejmuje skażenie od pierwszych rodziców nie poprzez naśladowanie ich — jak twierdzili dawni pelagianie – lecz poprzez odziedziczenie skażonej natury skutkiem sprawiedliwego sądu Boga.
Piąty zarzut: o podstawie powołania
Jest to powtórzenie antropocentrycznej herezji, według której człowiek decyduje o swoim zbawieniu przy użyciu rzekomej wolnej woli. Nauczanie takie nazwane jest pełną pychy herezją Pelagiusza, czyli herezją zatracenia – wyznawaną tak przez historycznych Arminian, współczesnych neo-ewangelików oraz rzymskich katolików.
Rozdziały 3/4 Artykuł 10
.
Tego, że inni, którzy powoływani przez ewangelię są posłuszni i nawracają się, nie należy przypisywać odpowiedniemu używaniu wolnej woli, dzięki czemu niektórzy wyróżniają się ponad innych, równie obdarowanych łaską wystarczającą do wiary i nawrócenia (jak twierdzi pełna pychy herezja Pelagiusza), lecz należy to przypisywać w całości Bogu, który wybrał swą własność od wieczności w Chrystusie, i który powołuje ich skutecznie we właściwym czasie, daje im wiarę i pokutę, wybawia ich z mocy ciemności, i przenosi ich do Królestwa Syna swego, aby wielbili Tego, który powołał ich z ciemności do swej cudownej światłości, i aby nie chlubili się samymi sobą, lecz w Panu, zgodnie ze świadectwem apostołów w różnych miejscach.
Szósty zarzut: o Bożej bezsilności
Całkowitym pelagianizmem jest nauczanie jakoby Bóg jedynie delikatnie przekonywał człowieka do przyjęcia zbawienia, ponieważ, jak twierdzili historyczni Arminianie oraz jak twierdzą współcześni neo-ewangelicy, duchowe bękarty jezuickiej herezji “środkowej wiedzy Boga”, Bóg nie może naruszyć wolnej woli człowieka. Człowiek taki stoi przed rzekomym wyborem między szczęściem doczesnym a życiem wiecznym, postawione są przed nim dwie drogi, zaś na którą wejdzie zależy to już od niego samego.
Rozdział 3/4 § 7
.
Którzy nauczają: Że łaska przez którą nawracamy się do Boga jest tylko łagodnym przekonaniem, albo (jak inni to tłumaczą) że jest to najszlachetniejszy sposób działania w nawróceniu człowieka, i że ten sposób działania, który polega na doradzaniu, jest w największej harmonii z naturą ludzką, i że nie ma żadnego powodu, dla którego by ta doradzająca łaska nie miała być wystarczająca do uczynienia człowieka naturalnego duchowym; i że Bóg rzeczywiści nie doprowadza woli do zgody inaczej jak w ten sposób doradzania; i że moc Bożego działania, dzięki której przezwycięża ono działanie szatana, polega na tym, że Bóg obiecuje wieczne korzyści, podczas gdy szatan obiecuje tylko dobro doczesne. Jest to całkowity pelagianizm, i jest to sprzeczne z Pismem Świętym, które, oprócz tego, naucza o innym i daleko potężniejszym Bożym działaniu Ducha Świętego w nawróceniu człowieka w Księdze Ezechiela (Ezech. 36:26).
Siódmy zarzut: o synergizmie zbawczym
Herezją potępienia jest nauczanie uznające współpracę człowieka i Boga w zbawieniu. To czysty pelagianizm, nauczany przez historycznych Arminian i współczesnych neo-ewangelików.
Rozdział 3/4 § 9
.
Którzy nauczają: Że łaska i wolna wola są częściowymi przyczynami, które razem wypracowują początek nawrócenia, i że łaska ta, nie poprzedza działania woli, to znaczy że Bóg nie pomaga wystarczająco i skutecznie woli człowieka ku nawróceniu, dopóki wola człowieka nie zostanie poruszona i nie postanowi tego uczynić.
.
Już starożytny Kościół dawno temu potępił tę naukę pelagian, według słów Apostoła (Rzym 9:16; 1 Kor 4:7; Filip. 2:13).
Ósmy zarzut: o utracie zbawienia
Arminianizm historyczny i współczesny neo-ewangelikalizm ograbiają Boga z chwały bluźniąc Bogu twierdzeniem, że nabyte przez Chrystusa zbawienie można utracić. W takim ujęciu to dobre uczynki człowieka są podstawą zachowania zatem zbawienie jest z wiary i uczynków.
Rozdział 5 § 2
.
Którzy nauczają: Że Bóg nie daje wierzącemu wystarczających sił, by wytrwać, i jest zawsze gotowy zachować je w wierzącym jeśli ten wypełni swe obowiązki, lecz że gdyby zostały nam dane wszystkie rzeczy konieczne do wytrwania w wierze jakie Bóg wykorzystuje do zachowania wiary, to nawet wtedy to, czy wytrwamy czy nie, zależy od upodobania woli.
.
Myśl ta zawiera czysty pelagianizm i czyniąc ludzi wolnymi czyni ich złodziejami Bożej czci, wbrew przeważającej zgodzie nauki ewangelicznej, która odbiera człowiekowi wszelkie powody do chluby i przypisuje wszelką chwałę za to jedynie łasce Bożej; a także sprzeciwia się apostołowi, który ogłasza, że to Bóg „zachowa was w mocy do końca, tak abyście byli bez nagany na dzień Pana Jezusa Chrystusa” (1 Kor 1:8).
Wnioski
Chociaż byłoby niesprawiedliwe łączenie Amesa z Arminianami – bardzo wyraźnie im się sprzeciwiał [10] – stanowisko Amesa jest niebezpiecznym ustępstwem na rzecz herezji Arminian, polegającej na odpieralnej łasce i częściowej deprawacji. Możemy być wdzięczni, że poglądy Amesa nie zostały włączone do Kanonów Dort.
Smutne jest to, że zaczyn preparacjonizmu Amesa wpłynął na pokolenia teologów, gdy jego The Marrow of Theology stał się lekturą obowiązkową w głównych szkołach teologicznych w Anglii, na kontynencie europejskim i w Ameryce [11]
Powoływanie się na Williama Amesa jako argument oddalający zarzut herezji od Arminian jest chybione. Człowiek ten nie tylko nie reprezentował Synodu w Dort ale też jego prywatne wierzenia, kluczowe do rozeznania czy wierzenia Arminian to zaledwie błąd czy też, jak jest w rzeczywistości, to jezuicka herezja, dalekie były od kalwińskiej ortodoksji.
Zdolność oceny tego problemu była u Amesa mocno zaburzona, jeśli nie całkowicie niemożliwa, ze względu na osobiste uprzedzenia i presupozycje. W ostateczności lepszym przydomkiem dla Amesa byłby “tłuczek”. Młot Pisma bowiem nie zostawia zaledwie kilku pęknięć i sińców. Młot niszczy herezje doszczętnie.
Jer. 23:29 Czy moje słowo nie jest jak ogień? – mówi PAN – i jak młot, który kruszy skałę
Na podstawie, źródło
Przypisy
[1] Joel R. Beeke, Purytanie s. 32
[2] William Ames, The Marrow of Theology (Durham, Karolina Północna: The Labyrinth Press, 1983), s. 50.
[3] Tamże
[4] Tamże, s. 160
[5] William Ames, Sumienie z mocą i przypadki: doświadczenie angielskie: jego zapis we wczesnych drukowanych książkach opublikowanych w Facsimile (Amsterdam i Norwood, NJ: Theatrum Orbis Terrarum Ltd. i Walter J. Johnson Inc., 1975), Book II, rozdział 4, s. 8-9.
[6] William Ames, The Marrow of Theology (Durham, Karolina Północna: The Labyrinth Press, 1983), s. 7
[7] Tamże
[8] Eusden pospiesznie dodaje: „Nie sugeruje się tutaj, że Ames był Arminianinem-w-bramach, czy quasi-Remonstrantem” (Ames, The Marrow, s. 7).
[9] William Ames, The Marrow of Theology (Durham, Karolina Północna: The Labyrinth Press, 1983), s. 50
[10] Eusden pisze, cytując biografa Amesa: „Ames najwyraźniej zasłużył na to, by powiedzieć na jego cześć to, co kiedyś matki Izraela powiedziały na cześć Dawida: ‘Inni teologowie zabili swoje tysiące, ale Ames jego dziesiątki tysięcy!’ był czymś w rodzaju gigantycznego zabójcy w debacie teologicznej” (Ames, The Marrow, s. 7).
[11] Eusden zauważa: „Przez półtora wieku The Marrow of Theology Williama Amesa panowało jako jasny, przekonujący wyraz wiary i praktyki purytańskiej. W Anglii, Holandii i Nowej Anglii prawie wszyscy, którzy aspirowali do drogi purytańskiej, czytali tę książkę. Bez względu na aspiracje, studenci Emmanuel College, Leyden, Harvardu i Yale musieli czytać to dzieło po łacinie w ramach podstawowego nauczania. W przypływie entuzjazmu Thomas Hooker (1586?-1647) z Hartford polecił kiedyś Marrow i inne dzieło Amesa innym duchownym: „Uczyniliby go (zakładając, że byłby biegły w Piśmie Świętym) dobrym duchownym, chociaż nie miał więcej książek na świecie” (Ames, The Marrow, s. 1).
Zobacz w temacie
- Kanony Synodu w Dort
- Czy jesteś katolikiem?
- Jezuicka miłość Dave’a Hunta
- Arminianizm: podstępny bękart Jezuitów
. - Wierni kaznodzieje będą głosić Ewangelię Arminianom, a nie nazywać ich braćmi!
- Trzynaście kroków Akolity Arminianizmu
- Ukryty atak Arminianizmu na Ducha Świętego
- Wewnętrzny wróg
. - Prima Scriptura kontra Reformacja
- Jak traktować Patrystykę i inne ludzkie dzieła telogiczne?